Autor: Julian Grabowski

1Etap

Ikona samochodów terenowych i wyprawa w Sudety – Land Rover Defender na szlaku

Przygoda, podróż, road trip – to wszystko jest celem samym w sobie, kiedy towarzyszy nam samochód, który wywołuje uśmiech na twarzy. Takie modele jak Land Rover Defender potrzebują otwartej przestrzeni, świeżego powietrza w chłodnicach i ciągłych wyzwań, dlatego jego nową odsłonę zabraliśmy w region pełen wyjątkowych miejsc – w Sudety.

Wystarczy rzut oka na samochód zaparkowany w centrum miasta, aby zauważyć, że ten wprost rwie się do podróży. Land Rover Defender, bo o nim mowa, to przecież „terenówka” z krwi i kości, chociaż stworzona na nowo, z wykorzystaniem najnowszej dziś technologii. Dzięki temu można nim bez przeszkód poruszać się nawet w ruchu miejskim, co miałem okazję sprawdzić wczoraj, ale umówmy się – czysty Defender to nie jest naturalny widok. Nabywcy tego modelu szukają przygód, błota i wspaniałych krajobrazów. Gdzie je znajdziemy? Tym razem stawiam właśnie na Sudety.

1 Etap

Kultowa nazwa i kształt w nowoczesnej formule

Land Rover Defender to prawdziwa legenda wśród samochodów terenowych. Nazwa ta znana jest od dziesięcioleci, ale samochód czerpie ze spuścizny jeszcze wcześniejszych modeli, jak chociażby pokazanego w 1947 roku Land Rovera Series. Taka przeszłość to spora nobilitacja, ale i spora odpowiedzialność dla marki, jednak ta odważyła się zrobić kolejny ruch. Nowy model nie jest tylko kontynuacją Defendera, to samochód stworzony od podstaw, na nowe czasy i dla nowych klientów.

Z daleka od razu widać, że to ten Defender. Okrągłe przednie światła, typowy dla modelu układ tylnych lamp, pudełkowate, kwadratowe nadwozie i wysoko poprowadzona pokrywa silnika – tak, te kształty są już kultowe. Nowy model wyróżnia się jednak nowoczesnym podejściem do klasycznej bryły, a już z pewnością imponuje wnętrzem, które wykorzystuje rozwiązania znane z luksusowych modeli Land Rovera. Nie czas jednak rozwodzić się nad designem – ruszajmy na długi weekend w miejsce, w którym nowy Defender będzie mógł rozwinąć skrzydła.

Kraina różności, czyli jedziemy wzdłuż Sudetów

Dlaczego właśnie Sudety? Ponieważ tak jak Defender, łączą one w sobie różne cechy. Z jednej strony bogate w zabytki i wyjątkową historię, z drugiej pełne miejsc zapewniających sportową rozrywkę na najwyższym poziomie. W jednym miejscu tłoczne i kolorowe, w innym dzikie i niedostępne. W końcu jazda w tym rejonie pozwoli mi sprawdzić Land Rovera w różnych warunkach, zarówno na autostradzie, na krętych górskich drogach, na okalających Sudety górskich traktach i w ekstremalnych warunkach, ale o tym opowiem w kolejnych zapiskach z podróży.

Defender jest wdzięcznym towarzyszem, szczególnie jeżeli u jej celu planujemy aktywnie spędzać czas. Dodatkowy bagażnik na dachu? Jest taka możliwość! Dodatkowe sakwy montowane na tylnych szybach? Proszę bardzo! Rozkładana drabinka, pozwalająca łatwo wdrapać się na dach do namiotu lub bagażnika dachowego – nie ma sprawy. Co najważniejsze, wszystkie te elementy można zamówić w salonie, a więc są dopasowane do auta przez inżynierów Land Rovera i gwarantują wytrzymałość, tak legendarną dla Defendera. Naszym celem będą tym razem widoki, a więc ze sprzętu niezbędnego do obcowania z naturą zabieramy jedynie wygodne buty i mapę Sudetów, w szczególności pasm ciągnących się od Izerów aż po szczyt Śnieżnika.

Pół tysiąca kilometrów za kierownicą terenówki

Start – w Warszawie, co oznacza, że do pokonania mamy niemal 500 kilometrów. Pierwszy etap podróży to przede wszystkim jazda autostradami i drogami szybkiego ruchu. Kieruję się na Łódź i Wrocław, skręcam w stronę Legnicy, a następnie opuszczam autostradę A4 jadąc drogą krajową prosto w kierunku Szklarskiej Poręby. Pod maską naszego egzemplarza Land Rovera Defendera pracuje turbodoładowany 2-litrowy silnik benzynowy o mocy 300 KM – jednostka o zaskakująco wysokiej kulturze pracy, co czuć już po pierwszych kilometrach – w wnętrzu jest naprawdę cicho. Szum wiatru czy opon również nie daje się we znaki.

Imponują zarówno wyciszenie kabiny, wyposażenie wnętrza, komfort foteli, jak i skuteczność zawieszenia, które jest teraz, uwaga – niezależne, co w połączeniu z nadwoziem samonośnym, bez surowej ramy, sprawia, że jazda Defenderem przypomina niemal poruszanie się dużym, luksusowym SUV-em. Dużym to słowo klucz, bo model w wersji 110 ma nadwozie długie na 5,02 metra, szerokie na 2 metry i bardzo wysokie (aż 1,98 metra). Gabaryty auta najlepiej czuć, gdy staniemy na wprost maski, która poprowadzona jest na wysokości klatki piersiowej dorosłej osoby. Przeogromne auto!

Turbodoładowany silnik jest pełen wigoru – wszak napędza on też np. sportowe coupe, Jaguara F-Type’a. Fotele są wygodne, we wnętrzu nie brakuje miejsca dla całej rodziny lub grupy znajomych, a w bagażniku zmieści się cały sportowy ekwipunek, nieważne czy mówimy o sportach letnich czy zimowych. Dużą przewagą Defendera nad innymi samochodami o ponadprzeciętnych zdolnościach do jazdy w terenie jest komfortowa kabina, wykończona jak przystało na auto klasy premium i wyposażona we wszystko, co niezbędne w nowoczesnym samochodzie.

Na liście wyposażenia znajdziemy elementy z najwygodniejszych SUV-ów świata, m.in. system multimedialny łączący się z Internetem, bezprzewodowe interfejsy Apple CarPlay i Android Auto, a także wentylowane i podgrzewane fotele z przodu i z tyłu. Poza tym duży, otwierany dach panoramiczny. To tylko namiastka tego, w co wyposaża się dzisiaj terenowego Defendera, ale pełną listę opcji będę przybliżał Wam na dalszych etapach wyprawy.

W trakcie przejazdu z Warszawy w kierunku Sudetów doceniłem też coś innego, a mowa o nowoczesnym wyposażeniu z dziedziny aktywnego bezpieczeństwa, czyli coś, o czym w poprzednim Defenderze można było co najwyżej pomarzyć. Nie chodzi o poduszki powietrzne czy strefy zgniotu, ale o aktywny tempomat z funkcją Stop&Go, funkcję wykrywania zmęczenia kierowcy, system utrzymujący auto na pasie ruchu, czy rozpoznawanie znaków drogowych. To rozwiązania, które są nie do przecenienia podczas 500-kilometrowej trasy, a których kierowca raczej nie spodziewa się w takim samochodzie. Efekt jest taki, że drogi szybkiego ruchu pokonałem z uśmiechem na twarzy, a do celu dotarłem wypoczęty.

Ostatni odcinek trasy to kręty podjazd leśną drogą prowadzącą z Jeleniej Góry do Szklarskiej Poręby. To tutaj Defender zakotwiczy na dzisiejszą noc i to właśnie stąd następnego dnia ruszymy w poszukiwaniu przygód – samochodem, który jak żaden inny właśnie do tego został stworzony.

DEFENDER

LAND ROVER
DEFENDER

zdolny do wielkich rzeczy

cena od:

329 800 PLN

EMISJA CO2 W CYKLU MIESZANYM w g/km. Od 57† ZUŻYCIE PALIWA W CYKLU MIESZANYM w l/100 km (mil na galon). Od 2,5 (do 113,0)†

SPRAWDŹ

Autor: Julian Grabowski

2 Etap

Land Rover Defender w najspokojniejszym miejscu Polski

W naszym kraju niewiele jest miejsc, o których można powiedzieć, że są ciche, dziewicze i wciąż niedostępne dla „niedzielnych” turystów. Jednym z nich są Góry Izerskie, które stają się celem dzisiejszej wyprawy za kierownicą legendarnego Defendera.

Poranek z widokiem na góry to zawsze wyjątkowa okoliczność, która nastraja pozytywnie na cały dzień. Szczególnie, kiedy za oknem widać Śnieżne Kotły, imponującą skalistą ścianę Karkonoszy mieszcząca się między dwoma znanymi szczytami – Wielkim Szyszakiem (1509 m n.p.m.) i Łabskim Szczytem (1471 m n.p.m.). Głębokość tego polodowcowego kotła sięga ponad 300 metrów, a widok nawet z dystansu kilkunastu kilometrów robi wrażenie. Widok z okna hotelowego urozmaica także Land Rover Defender, cierpliwie czekający na nadchodzące przygody. W drogę!

2 Etap

Poranek z widokiem na góry to zawsze wyjątkowa okoliczność, która nastraja pozytywnie na cały dzień. Szczególnie, kiedy za oknem widać Śnieżne Kotły, imponującą skalistą ścianę Karkonoszy mieszcząca się między dwoma znanymi szczytami – Wielkim Szyszakiem (1509 m n.p.m.) i Łabskim Szczytem (1471 m n.p.m.). Głębokość tego polodowcowego kotła sięga ponad 300 metrów, a widok nawet z dystansu kilkunastu kilometrów robi wrażenie. Widok z okna hotelowego urozmaica także Land Rover Defender, cierpliwie czekający na nadchodzące przygody. W drogę!

Misja niemożliwa, czyli jedziemy śladami Toma Cruise’a

Co wspólnego z tym regionem Polski ma słynny hollywoodzki aktor? Kilka lat temu cały kraj żył planowanym wyburzeniem mostu kolejowego nad jeziorem Pilchowickim, co miało zostać wykonane specjalnie w celu nagrania efektownych ujęć do filmu „Mission Impossible”, w którym Tom Cruise gra główną rolę.

Jako że Defendera także stworzono do zadań specjalnych, postanowiłem na własne oczy przekonać się, czy wspomniany most ostatecznie wart był ocalania. Ciekawe, że i tu można znaleźć analogię do Defendera, surowej terenówki, której historia niedawno mogła zostać zakończona, ale jednak koncern Jaguar Land Rover postanowił o nią zawalczyć. Z świetnym skutkiem.

Z każdy podejściem do Defendera kierowca czuje respekt – przez noc zapomniałem, jak wielki jest to samochód. Mimo to wsiadanie do niego nie jest problematyczne, kierowca i pasażerowie mają do dyspozycji wygodny próg i uchwyt, dzięki którym łatwo wdrapują się na swoje miejsce. Gabaryty nie przeszkadzają też w opuszczeniu hotelowego parkingu, bo Defender okazuje się dość zwinny. Do tego ma system kamer 360 z widokiem 3D i zapewnia bardzo dobrą widoczność – to dzięki dużym przeszkleniom i sporym lusterkom. Sprawdzi się to nie tylko na ciasnym parkingu, w wąskich miejskich uliczkach, ale także w terenie.

Jezioro Pilchowickie znajduje się na granicy Parku Krajobrazowego Doliny Bobru, a jego linia brzegowa co rusz poprzecinana jest drogami gruntowymi, pozwalającymi zaparkować samochód blisko wody – oczywiście, jeżeli jego prześwit pozwala pokonać spore nierówności takiego traktu. W przypadku Defendera nie ma z tym problemu. Samochód zawieszony jest na wysokości 22 centymetrów nad ziemią.

Jednak z opcjonalnym zawieszeniem pneumatycznym i przy pomocy trybu off-roadowego może zwiększyć prześwit aż do 29 centymetrów! To oznacza, że Land Rover wjedzie dosłownie wszędzie. Oczywiście nie będziemy testować wodoszczelności kabiny, chociaż marka chwali się, że głębokość brodzenia tego modelu wynosi nawet 90 cm, a specjalny system ostrzega kierowcę, jeżeli zbytnio zbliży się do krańca możliwości samochodu.

Jezioro oraz wypływająca z niego rzeka Bóbr to idealne miejsce do uprawiania sportów wodnych – tych bardziej przystępnych, jak spływ kajakowy czy pontonowy. Od zapory na jeziorze można dopłynąć aż do oddalonego o ponad 20 kilometrów Lwówka Śląskiego. Wspomniana zapora to druga najwyższa tego typu konstrukcja w Polsce, zaraz po tamie nad Soliną, a na jej szczyt można wjechać autem, gdzie prowadzi wąska asfaltowa droga. Obowiązuje tu ograniczenie masy pojazdu do 2,5 tony, ale Defender z benzynowym silnikiem P300 ma tu jeszcze ponad 300 kg zapasu.

Jadąc dosłownie kilometr dalej docieramy do miejsca, w którym tory kolejowe prowadzą wzdłuż drogi, a gdy ich kierunki się rozdzielają, torowisko kontynuuje bieg po wspomnianym moście nad jeziorem Pilchowickim. Imponująca konstrukcja o długości 151 metrów i zawieszona 40 metrów nad poziomem wody jest dostępna dla pieszych, a z mostu można podziwiać nie tylko Park Krajobrazowy, ale też karkonoskie szczyty. Miejsce monumentalne, nostalgiczne, ale i imponujące z punktu widzenia techniki – czy to kolejna analogia do Defendera?

Cicho, ciszej, najciszej – witamy w Izerach

Od wspomnianego jeziora do Świeradowa Zdrój mam około 30 kilometrów drogi, podczas której niemal bez przerwy widzę rozmaite pasma Sudetów – także Góry Izerskie i ich najwyższy punkt, czyli Wysoką Kopę (1126 m n.p.m.). To największe miasto, jakie znajduje się w okolicy wspomnianego pasma gór, które z kolei tylko częściowo znajduje się w Polsce, a większa jej partia przebiega za granicą z Czechami.

Trasa ze Świeradowa Zdrój w kierunku słynnego schroniska, Chatki Górzystów, zajmuje około dwóch godzin, co dla aktywnych osób oznacza co najwyżej drobną rozgrzewkę. Szybka przerwa na szarlotkę i ruszam dalej! W okolicy schroniska można spacerować do woli po Hali Izerskiej, gdzie w zasięgu kilkunastu minut spaceru znajduje się rzeka Izera, a także jej dopływ – Jagnięcy Potok. Co ciekawe, wspomniana Hala Izerska to wyjątkowe miejsce również dla fanów obserwacji nocnego nieba, jest to bowiem jedno z najciemniejszych i najbardziej oddalonych od łuny miast w naszym kraju.

Dziś nie czekam jednak do zmroku, ale wracam do pozostawionego na parkingu Defendera. Ubłocone buty trekkingowe wrzucam luzem do bagażnika. Pobrudzę auto? Przecież właśnie o to chodzi, żeby kompletnie się tym nie przejmować. Jego tapicerka jest łatwa w czyszczeniu, a przestrzeń ładunkową pokrywa wytrzymały materiał. Czas przygotować się na kolejny dzień podróży, podczas którego skupię się głównie na właściwościach jezdnych tej legendarnej terenówki. Jakie miejsce sprawdzi się tu idealnie? O tym za chwilę.

Wracając do hotelu, po dniu pełnym atrakcji, uświadamiam sobie, że Defendera, zupełnie inaczej niż zwykłe samochody terenowe, wyposażono seryjnie w wiele nowoczesnych systemów wspomagających – m.in. system awaryjnego hamowania, który dba, żebym nie zagapił się i nie najechał na tył innego pojazdu. Do tego np. funkcję automatycznego dostosowywania prędkości do tej odczytanej ze znaków drogowych, dzięki czemu zmęczony kierowca nie narazi się na mandat, kiedy przegapi strefę z ograniczoną prędkością. To absolutnie nie jest auto tylko „weekendowe”, ale pełnoprawny, wygodny samochód dla tych, którzy często lubią wyskoczyć daleko za miasto i oddać się swoim ulubionym aktywnościom.

DEFENDER

LAND ROVER
DEFENDER

zdolny do wielkich rzeczy

cena od:

329 800 PLN

EMISJA CO2 W CYKLU MIESZANYM w g/km. Od 57† ZUŻYCIE PALIWA W CYKLU MIESZANYM w l/100 km (mil na galon). Od 2,5 (do 113,0)†

SPRAWDŹ

Autor: Julian Grabowski

3 Etap

Land Rover Defender w Sudetach – próba terenowa

Niewiele samochodów kojarzy się z ponadprzeciętnymi umiejętnościami do jazdy w terenie. Zupełnie inaczej jest w przypadku legendarnego Defendera, również w nowej odsłonie. Sprawdźmy więc, na ile informacje z broszury mają pokrycie w rzeczywistości.

Za mną już niemal tysiąc kilometrów pokonanych w ciągu zaledwie dwóch dni podróży z Warszawy w Sudety. W przypadku znacznej większości aut terenowych, podobnej długości podróż skończyłaby się bólem pleców i utratą słuchu, jednak nowy Defender to zupełnie inna historia. Wspominałem już o tym w pierwszej części podróży – to bardzo wygodny, przestronny i dobrze wyposażony samochód, dzięki czemu można w nim poczuć się jak w luksusowym SUV-ie. Nie ma problemu, aby pokonywać nim większe dystanse, ani żeby potraktować go jako samochód rodzinny, do codziennego odwożenia dzieciaków do szkoły. W jednej chwili może on jednak zupełnie zmienić swoją charakterystykę!

3 Etap

Samochód terenowy? Sprawdźmy!

Land Rover o kultowej nazwie Defender po prostu musi być ponadprzeciętnie zdolny w terenie. I taki jest w rzeczywistości. Jego konstrukcja, jak wspominałem, nie bazuje już na sztywnej ramie, ale nie jest to przecież jedyne rozwiązanie pozwalające na budowę auta o bojowym charakterze. Auto wykorzystuje aluminiowe nadwozie typu monocoque z dwiema stalowymi ramami pomocniczymi, do których przymocowano niezależne zawieszenie pneumatyczne.

To świetny kompromis między komfortem jazdy, a możliwościami w terenie. Samochód ma też oczywiście ogromny prześwit, systemy elektroniczne pozwalające zarządzać rozdziałem siły napędowej, stały napęd na cztery koła, a także centralny mechanizm różnicowy. Słowem – Defendera uzbrojono po zęby, aby spisał się w miejscu takim jak to, do którego właśnie zmierzam.

Jazda w terenie to trudny temat. Trzeba wiedzieć, na którą łąkę i do którego lasu można wjechać, aby zgodnie z prawem przetestować samochód terenowy. W okolicach Sudetów nie brakuje klubów off-roadowych, które organizują weekendowe przejażdżki w sprawdzonych miejscach, ale tym razem wybieram inną destynację do sprawdzenia potencjału Defendera – Motopark Olszyna.

Jak czytam na stronie internetowej tego toru: „Olszyna Motopark” to pagórki, wąwozy, strome zjazdy i podjazdy, bagna, błoto i odcinki szutrowe. Kilkanaście kilometrów najlepszej brudnej zabawy zaprojektowanej tak, że na koniec dnia z żalem wyłączasz silnik”. To największy w Polsce tego typu plac zabaw dla dużych dzieci w autach terenowych – ma powierzchnię 50 hektarów i obejmuje trasy cross country, przeprawowe i tor motocrossowy.

Trzy wyzwania Land Rovera Defendera

Sprawdzę dzisiaj trzy cechy Defendera. Jego moc na trasie crosscountry, tryb zanurzenia na trasie przeprawowej oraz prześwit i kąty terenowej jazdy na czymś w rodzaju toru przeszkód. Zaczynamy od tego ostatniego. Jak przystało na auto terenowe, Land Rover Defender ma bardzo krótkie zwisy przedni i tylny, a także duży prześwit, więc nie straszne mu są dziury i strome podjazdy. Potwierdzają to liczby – kąt natarcia wynosi 37,5 stopni, kąt zejścia 40 stopnia, a kąt rampowy 31 stopni. Sprawdźmy to w rzeczywistości!

Za pomocą systemu Terrain Response 2 wybieram terenowy tryb pracy napędu, a działanie mechanizmu różnicowego zostawiam w trybie automatycznym – samochód sam będzie wiedział, jakie parametry dobrać. Przede mną stromy podjazd, zbliżam się do niego na małym gazie, a gdy przód auta zaczyna się unosić, dodaję nieco gazu i utrzymuje go na stałym poziomie. Defender powoli, ale zdecydowanie wspina się na strome zbocze, a jedyne, co widzę przez przednią szybę, to niebo. Na tym by stanęło w innych samochodach, ale Defender ma też system kamer 360 z widokiem 3D, który na ekranie systemu multimedialnego pokazuje też… widok pod maską samochodu! Dzięki temu cały czas widzę, czy przednie koła prowadzą po wyznaczonych śladach i co znajduje się za wniesieniem. Poezja!

Kolejne wyzwanie – tor cross country. Tutaj mogę wyłączyć systemy stabilizujące i z wykorzystaniem 300 KM wytwarzanych przez silnik P300 pokonywać zakręty zamaszystymi poślizgami niczym kierowcy Rajdu Dakar. Silnik przyjemnie brzmi, mimo pojemności tylko dwóch litrów, jego reakcja na gaz jest zaskakująco szybka, a duży rozstaw osi sprawia, że opanowanie samochodu podczas poślizgu na piachu jest banalnie proste. Drogowe opony Defendera wgryzają się w nawierzchnię wyrzucając spod siebie tumany kurzu, a wycieraczki pracują na pełnych obrotach, abym pomimo piachu choć trochę wiedział, w jakim kierunku podąża samochód.

To przednia zabawa, ale na wspomnianym torze mam też okazję nieco pobrudzić auto w błocie i sprawdzić jego legendarną wodoszczelność. Oczywiście, do jazdy w takich warunkach niezbędne są terenowe opony z kostką zamiast bieżnika, dlatego Defenderowi wyznaczam relatywnie łatwą trasę. System Terrain Response 2 ustawiam tak, aby elektronika wsparła mnie podczas jazdy w błocie, co sprawia, że nawet nie zauważam, kiedy pokonuje błotniste koleiny.

Przede mną zagłębienie z wodą, na oko o połowę mniej głębokie od tego jakie może pokonywać Defender. Dzięki trybowi Wade Sensing wiem, że jestem daleko od granicy możliwości auta. Podczas takiej jazdy zawieszenie zostaje maksymalnie podniesione, a wentylacja wnętrza pracuje w obiegu zamkniętym, nie ma więc ryzyka, że woda zaleje wnętrze Land Rovera. Trzyczęściowy egzamin samochód zdaje na piątkę z plusem!

Czas na relaks, czyli śladem sudeckich atrakcji

Wyjeżdżam z Motoparku, samochód jest brudny jak przystało na terenówkę, błoto raz po raz odrywa się od kół i uderza w nadkola, ale to klimat, w którym Defender czuje się wyśmienicie. Dziś aktywnie spędziłem czas, głównie podczas terenowej jazdy, i nie planuję innych atrakcji, jednak bardziej rządni wrażeń właściciele Land Roverów mieliby w tej okolicy sporo do zrobienia. W lecie Sudety pełne są tras dla biegaczy, a zimą – dla biegaczy na nartach, szczególnie w okolicy Polany Jakuszyckiej, do której można dojechać drogą ze Szklarskiej Poręby w kierunku czeskiego Harrachova. To właśnie w tych okolicach odbywają się Karkonoski Festiwal Biegowy i słynny Bieg Piastów.

Dziś kieruje się jednak w stronę dwóch bardziej turystycznych miejsc w tej okolicy. Pierwsze to ruiny zamku Bolczów. To budowla wzniesiona na wysokości przeszło 500 m n.p.m i częściowo zespolona ze skałami tak, że stanowi naturalną część niektórych ścian. Zamek ten zbudowano w 1375 roku, przez lata zmieniał właścicieli w burzliwych okolicznościach, a od 1645 roku popada w ruinę po podpaleniu w trakcie potopu szwedzkiego.

Nie jest to budowla tak imponująca, jak mijane przeze mnie tego dnia ruiny zamku Chojnik, ale zwiedzając to miejsce można szybko dojechać do kolejnej atrakcji – kolorowych jeziorek w okolicach Wieściszowic. Można tam zobaczyć cztery zbiorniki w kolorach żółtym, purpurowym, błękitnym i zielonym. To ostatnie przypomina metalizowany zielony lakier, jaki można mieć – a jakże – w Land Roverze Defenderze.

DEFENDER

LAND ROVER
DEFENDER

zdolny do wielkich rzeczy

cena od:

329 800 PLN

EMISJA CO2 W CYKLU MIESZANYM w g/km. Od 57† ZUŻYCIE PALIWA W CYKLU MIESZANYM w l/100 km (mil na galon). Od 2,5 (do 113,0)†

SPRAWDŹ

Autor: Julian Grabowski

4 Etap

Dynamiczna terenówka na krętych drogach

Podczas trzech dni podróży za kierownicą Land Rovera, dobrze poznałem jego wszechstronny charakter – auto sprawdziło się i w trasie i w terenie. Teraz przyszedł czas na zakręty.

Każdy, kto pamięta poprzedniego Defendera, może być zaskoczony faktem, że zabieram nowy model na kręte drogi. Od zawszy była to przecież surowa terenówka, której nie w smak było poruszanie się po innych drogach niż błotniste wertepy. Nowy model zmienił to ten obraz zupełnie. Niezależne zawieszenie, samonośne nadwozie, pneumatyczne amortyzatory i mocne jednostki napędowe sprawiły, że jazda Defenderem może być przyjemna i zaskakująco dynamiczna.

4 Etap

Przed siebie, w kierunku mniejszych pasm Sudetów

Wszechstronność Land Rovera Defendera bardzo wyraźnie widać już w jego cenniku. Przede wszystkim do wyboru są trzy wersje różniące się wielkością nadwozia – trzydrzwiowy model 90, duża pięciodrzwiowa odmiana 110, a także nowość, czyli przedłużony Defender 130. Ale to nie wszystko, bo w ofercie znajdziemy też różne wersje wyposażenia, między innymi X, SE czy X-Dynamic. Kolejnym krokiem jest wybór silnika. Do dyspozycji kierowcy są jednostki wysokoprężne o pojemności 3 litrów, benzynowe o pojemności dwóch lub trzech litrów, a także benzynowe V8 o pojemności 5 litrów. Do tego dochodzi nawet hybryda typu plug-in.

Testowany przeze mnie egzemplarz napędza jednostka 2.0 turbo o mocy 300 KM, czyli podstawowy silnik benzynowy. To atrakcyjny wariant, bo jednostka oznaczona jako P300 zapewnia przyspieszenie od 0 do 100 km/h w 7,1 sekundy, a maksymalnie rozpędza samochód do 209 km/h. To wartości nieosiągalne dla poprzednika! Trzeba jednak przypomnieć, że topowy model z silnikiem V8 potrafi rozpędzić się do setki nawet w 5 sekund! Dla każdego coś dobrego.

Świetną reakcję silnika na gaz i szybko pracującą 8-stopniową przekładnię automatyczną mam okazję sprawdzać dziś na krętych drogach Sudetów. Zostawiłem w tyle Karkonosze i Izery, w których spędziłem ostatnie dwa dni – teraz kieruję się w stronę Kotliny Kłodzkiej, po drodze mijając jeszcze Sudety Wałbrzyskie, Góry Sowie i Stołowe. Kiedy mijam pięknie położony Wałbrzych, niedaleko którego zakopano ponoć słynny Złoty Pociąg, moim oczom ukazują się nietypowe wzgórza. Góry Wałbrzyskie wyróżniają się pojedynczymi, stożkowymi wzniesieniami.

Nawigacja wskazuje, że za około 30 minut dojadę do słynnych dróg Rajdu Świdnickiego, przecinających wszerz Góry Sowie. System multimedialny Defendera to także jego mocna strona – menu jest czytelne, kierowca może decydować o wyborze najważniejszych dla siebie skrótów, przechodzenie między podmenu jest szybkie i intuicyjne, a jakość samego ekranu zasługuje na gromkie brawa. To kolejny dowód na to, że Defender zbliża się do luksusowych SUV-ów. Wspomniany system multimedialny Pivi Pro można obsługiwać również głosowo, a dzięki temu, że łączy się z siecią, wiele funkcji można kontrolować zdalnie, za pomocą aplikacji.

Tryb sport – Defender w trybie „przyjemność z jazdy”

Zbliżając się do Gór Stołowych wypatruję krętych dróg. Jadę najpierw trasą z Walimia do Rościszowa, a następnie wracam wybierając krętą drogę z Kamionek do Sokolca. To dwie z najbardziej ikonicznych tras Rajdu Świdnickiego, który stanowi jedną z rund mistrzostw Polski. Jadąc Defenderem nie mamy do dyspozycji sportowych trybów jazdy, ponieważ funkcja Terrain Response pozwala co najwyżej zdecydować się na ustawienia Normal, przeznaczone na asfalt. Jedyne co mogę zrobić, to przesunąć dźwignię automatu w tryb „S”, w którym przekładnia później i szybciej zmienia przełożenia. To w zupełności wystarcza.

Już na pierwszych zakrętach czuć, że kręte asfaltowe ścieżki nie są stworzone dla tego auta, chociaż to wrażenie wywołują raczej opony - te stanowią kompromis między zdolnością w terenie, a komfortem codziennej jazdy. Natomiast aktywne zawieszenie pneumatyczne sprawia, że nadwozie wcale nie przechyla się przesadnie w zakrętach, a układ kierowniczy jest wystarczająco precyzyjny, aby kierowca czuł się pewnie podczas jazdy. Najmocniejszą stroną auta na takiej drodze okazuje się jednak silnik, który momentalnie rozpędza samochód, a przy tym przyjemnie brzmi.

Krótki romans z drogami okalającymi Wielką Sowę, czyli najwyższy szczyt Gór Sowich, już za mną. Jeżeli jednak zostałbym w tym regionie, z pewnością wartymi odwiedzenia miejscami byłyby te historyczne, związane z niemieckim przemysłem zbrojeniowym z okresu wojny. Mowa o sztolniach Walimskich, podziemnym mieście Osówka i innych miejscach połączonych w jeden podziemny kompleks Riese, rozpoczynający się pod Zamkiem Książ. Kawał historii, jednak w jej poszukiwaniu, ale również zakrętów i urokliwych miasteczek, udam się jeszcze bardziej na południe, w drodze do Kotliny Kłodzkiej. Wtedy pokonam słynną Drogę Stu Zakrętów! Ale o tym w kolejnym odcinku.

DEFENDER

LAND ROVER
DEFENDER

zdolny do wielkich rzeczy

cena od:

329 800 PLN

EMISJA CO2 W CYKLU MIESZANYM w g/km. Od 57† ZUŻYCIE PALIWA W CYKLU MIESZANYM w l/100 km (mil na galon). Od 2,5 (do 113,0)†

SPRAWDŹ

Autor: Julian Grabowski

5 Etap

Land Rover Defender – Kotlina Kłodzka, czyli w stronę mety

Po zwiedzeniu Karkonoszy, Gór Izerskich, Sudetów Wałbrzyskich i Gór Sowich, kieruję się teraz w stronę słynnej kotliny – dowiem się, jak terenowy Defender poradzi sobie w małych, górskich miejscowościach.

Kotlina Kłodzka to jedno z najbardziej wyjątkowych miejsc na południu Polski. Pełno tutaj wspa-niałych krajobrazów, tworzonych przez pasma górskie, imponujący bieg rzeki Nysy Kłodzkiej, a także niewielkie, ale urokliwe miasteczka - wiele z nich stanowi uzdrowiska ze źródłami prozdrowotnych wód mineralnych. Nie brakuje tu również stoków narciarskich, tras rowerowych i zabytków – to miejsce kompletne. Zanim jednak dojadę do mety mojej podróży, czyli do największego miasta w regionie, po drodze odwiedzę kilka charakterystycznych miejsc.

5 Etap

Twierdza Srebrna Góra – wyjątkowa na skalę światową

Kończę podróż przez Góry Sowie przejeżdżając przez niewielkie miasteczka, w których niegdyś prężnie rozwijał się przemysł górniczy, i nie mogę oprzeć się wrażeniu, że za kierownicą Defendera wyglądam tutaj wręcz jak kierowca opancerzonego wozu wojskowego. Jadę odwiedzić twierdzę Srebrna Góra, jeden z najbardziej unikatowych fortów obronnych w Europie – w tym przypadku historyczne miejsce i unikatowy samochód pasują do siebie jak ulał.

Z czasem nawet najbardziej surowe ikony zmieniają się zgodnie z trendami. Tak było z Twierdzą, która kiedyś pełniła m.in. funkcję centrum przemysłowego i usługowego, z czasem stała się luksusową restauracją, a dzisiaj pełni funkcję jednego z najważniejszych zabytków Dolnego Śląska. To kolejna analogia do Land Rovera Defendera, który kiedyś pełnił wartę w wojskach na całym świecie, był wykorzystywany w kopalniach czy na pustyniach, a dziś zmienił się w samochód spełniający codzienne potrzeby aktywnych nabywców. Twierdza i Defender nadal pozostają w pełni użyteczne, a majestatycznym wyglądem demonstrują swoje niezwykłe pochodzenie i historię.

Droga Stu Zakrętów, czyli krętą drogą w stronę mety

Jadąc ze Srebrnej Góry w kierunku Kłodzka można wybrać krajowa drogę numer osiem – to najszybszy sposób, aby dostać się do tego miasta, ale i na południe regionu. W okolicy na właścicieli Land Rovera czeka mnóstwo przygód. Można na dach samochodu zapakować kajak i spłynąć Nysą Kłodzka przez niesamowity przełom w okolicach Barda, można przewieźć rowery i skierować się do Czarnej Góry, aby spróbować swoich sił na rowerowych trasach downhillowych.

Atrakcji w tym regionie jest bez liku, ale jak przystało na osobę związaną bardziej z motoryzacją niż sportem – kieruję się w stronę innej okolicy. Droga Stu Zakrętów, bo o niej mowa, to jedna z najbardziej ikonicznych tras samochodowych w Polsce. To fragment drogi numer 387 ciągnący się od Radkowa do Kudowy Zdroju, przez teren Gór Stołowych. Land Rover Defender daje się poznać od swojej najlepszej strony – to auto piekielnie uniwersalne.

Jego zawieszenie pneumatyczne zapewnia niespotykanie wysoki komfort jazdy na tych zakrętach pokrytych nie zawsze idealnym asfaltem. Do tego mam do dyspozycji bardzo bogate wyposażenie, na czele z nowoczesnym systemem multimedialnym InControl. Mimo terenowego charakteru i wysokiej masy własnej Defender w zakrętach prowadzi się jak luksusowy SUV, a nie surowa terenówka. Na Drodze Stu Zakrętów 300-konny Defender bez problemu dotrzymuje kroku samochodu usportowionym, których tutaj nie brakuje, wszak fani dynamicznej jazdy zjeżdżają się tu ze wszystkich zakątków Polski.

Koniec podróży, czas na podsumowanie

Dojeżdżając do końca Drogi Stu Zakrętów dobrze wiem, że podróż Land Roverem Defenderem przez Sudety dobiega końca. Mogę kierować się teraz do jednego z miasteczek zdrojowych – Kudowy, Lądka, Polanicy czy Dusznik, aby łyknąć szklaneczkę wody leczniczej – lub skierować swoje kroki do Kłodzka, gdzie warto zobaczyć rynek i kamienny most na Młynówce. Dzień się kończy więc muszę dokonać selekcji i ostatecznego wyboru – ten pada na urokliwą kłodzką starówkę.

W przypadku Land Rovera Defendera nie trzeba iść na kompromis, nie trzeba z niczego rezygnować – można wszystkie potrzeby kierowcy zmieścić w jednym nadwoziu. Defender jest przecież ogromnym samochodem, w którym zmieści się cała rodzina i masa bagażu. To jednocześnie bojowa terenówka z napędem na cztery koła z prawdziwego zdarzenia i 90-centymetrową głębokością brodzenia, czego nie zapewniają nawet najbardziej surowi rywale. Do tego jest zaawansowany technicznie, ma mnóstwo systemów wspomagających kierowcę, zwiększających bezpieczeństwo, a także nowoczesne multimedia łączące się z internetem. Czego chcieć więcej?

Dodam również, że Defender może być napędzany przez mocne silniki benzynowe i wysokoprężne, które w połączeniu z pneumatycznym zawieszeniem pozwalają w dodatku czerpać przyjemność z jazdy górskimi drogami. O możliwości zapakowania do auta kajaku, rowerów czy zamontowaniu namiotu dachowego nawet nie wspominam – nie ma z tym problemu. Kilka dni za kierownicą tego auta przekonało mnie, że dla kierowcy prowadzącego aktywny tryb życia nie stworzono dotąd bardziej wszechstronnego pojazdu, Land Rovera Defender to prawdziwy „game changer”.

DEFENDER

LAND ROVER
DEFENDER

zdolny do wielkich rzeczy

cena od:

329 800 PLN

EMISJA CO2 W CYKLU MIESZANYM w g/km. Od 57† ZUŻYCIE PALIWA W CYKLU MIESZANYM w l/100 km (mil na galon). Od 2,5 (do 113,0)†

SPRAWDŹ